Nie "Misja Specjalna" doniosła na mnie pierwsza, ale "Newsweek" piórem M. Karnowskiego, w numerze datowanym na 11 czerwca 2006. Donos ozdobiono moim zdjęciem z próby "Tele-Echa" sprzed lat i tytułem "Uprzejmie donoszę" - a podtytuł - "jak zwerbowano W. Giełżyńskiego, D. Passenta, K. T. Toeplitza, Ernesta Skalskiego oraz Irenę Dziedzic".
Jedynie przy moim nazwisku M. Karnowski nie otrzymał w zleceniu informacji JAK mnie zwerbowano - bo werbować nawet nie próbowano. Swoją drogą, byłam jedyną kobietą na 15 tysięcy dziennikarzy w Polsce, na którą wydano takie właśnie zlecenie.
Obszerne informacje i moje opinie o kolejnej antyinteligenckiej prowokacji, atakującej grupę starszych dziennikarzy, bo
Zaiste, wielka jest fascynacja prezesów ubeckimi papierami, niemal równa wierze pierwszych chrześcijan w pisma apostołów...
PS. Drobna korekta dla pseud-FAKTU. Właściwy tytuł artykułu o mojej sprawie powinien brzmieć: KOLEDZY DONOSILI NA NIĄ...
nie mają pojęcia o czasach, o sprawach, o sposobach i za panem prokuratorem przepisują esbeckie teksty (pardon, "raporty"). Nie przyjdzie im do głowy, że na własnego agenta esbecja nie produkowałaby ponad 800 stron donosów (pardon, "raportów") i zero dowodów.
Na razie tyle, nie mogę wykluczyć, że będzie dalszy ciąg w tej sprawie.