Są! Znalazły się! Standarty międzynarodowe!

2007-12-04 00:00

(Nie będę ani pisała ani mówiła: standarDY. I już)

(Strzyżono, golono)


Jeśli Kalemu ukraść krowę – bardzo źle.

Jeśli Kali ukraść krowę – bardzo dobrze.

Od lat nazywa się to

MORALNOŚĆ KALEGO

I podobnie jak “zasady, które obowiązują”, czy “moralność oczywista”, zaczyna obowiązywać od chwili, kiedy staje się potrzebna.

Nie usłyszelibyśmy o niej, ani przeczytali, gdyby nie wynajętym do brudnej roboty dziennikarzom – oszczercom, nagle nie zajrzał w oczy

ARTYKUŁ 212 Kodeksu Karnego.

A mówi on:

&1. Kto pomawia inną osobę, grupę osób, instytucję, osobę prawną lub jednostkę organizacyjną nie mającą osobowości prawnej o takie postępowanie lub właściwości, które mogą poniżyć ją w opinii publicznej, lub narazić na utratę zaufania potrzebnego dla danego stanowiska, zawodu lub rodzaju działalności

PODLEGA GRZYWNIE, KARZE OGRANICZENIA ALBO POZBAWIENIA WOLNOŚCI DO 1 ROKU.

&2. Jeżeli sprawca dopuszcza się czynu określonego w &1 za pomocą środków masowego komunikowania

PODLEGA GRZYWNIE, KARZE OGRANICZENIA ALBO POZBAWIENIA WOLNOŚCI DO LAT 2.

Interesujące, że o międzynarodowych standartach, wedle których dziennikarze nawzajem nie podają się do sądu, krzyczy właśnie jeden z tych, przez którego i dla którego z publicznego radia wyrzucono zatrudnionych tam dziennikarzy, ponieważ protestowali przeciw wciskaniu go do ich grona. W trybie nagrody i za honoraria, których ani w Radiokomitecie ani później w Radio dziennikarze nigdy nie osiągali.

Tryb cywilny – o naruszenie dóbr osobistych to – z całym szacunkiem ale – sądowe łaskotki. Tyko magiel się rozwleka na miesiące i lata, tylko maglem wolno zajmować uwagę sądów i dostarczać uciechy tej części opinii publicznej, która także nosi nazwę magla.

Nawet, jeśli w końcu zapadnie wyrok nakazujący przeprosiny, jakieś (byle nie za wysokie!) zadośćuczynienia finansowe nijak się mające do standartów międzynarodowych, podobnie jak nijak się mające do utraconych przez ofiary fałszywych oskarżeń środków do życia, do tajnych zakazów uprawiania zawodu (a to jedyny sposób aby pozbyć się denerwującej przewagi tych, którym do pięt się nie dorasta), to i tak miesiącami i latami będzie się wlokło, a kiedy przeprosiny w końcu się ukażą, najdrobniejszymi czcionkami, najlepiej pośród ogłoszeń, podczas gdy

OBELGI, OSZCZERSTWA KRZYCZAŁY Z PIERWSZYCH STRON GAZET I TYGODNIKÓW –

to i tak już nikt tego nie zauważy a nawet jeśli – nie będzie pamiętał o co szło.

I będzie jak z zegarkiem: Jemu ukradli, czy on ukradł, nie wiadomo. Ale na pewno chodziło o zegarek. Ale znowu wedle “standartów międzynarodowych”, słowo po słowie będą przypominane treści obelg i oszczerstw. A na koniec dodadzą, że ofiara była kontrowersyjna. To ulubione słówko analfabetów, pojęcia nie mających, co ono oznacza, ale tak je rozsiewających, że niedługo ser i zupa pomidorowa będą też kontrowersyjne.

Wiem o czym piszę, bo ponad siedem lat (1981-1988) trzymałam przed sądem wynajętego, pożal się Boże “dziennikarza”, któremu w paszkwilach chodziło tylko i wyłącznie o “morale dziennikarstwa polskiego”. I wcześniej splajtował mu grunwaldzki organ, zanim zapadł trzeci wyrok. Nie zgadną Państwo, gdzie ulokował odwołanie oszczerstw: na telewizyjnym korytarzu, w gablocie przeznaczonej na wewnętrzne ogłoszenia (nigdy w telewizji nie pracował). Jedyna korzyść z zasady, według której agent skazany jest agentem skasowanym była taka, że musiał zmienić nazwisko i przynajmniej nim nie straszy. Słowem – standarty międzynarodowe pozwalają pozbawiać prawa do wykonywania zawodu tych dziennikarzy, których dorobek i pozycja zawodowa denerwują mniej zdolnych i mało komu znanych. Natomiast nie pozwalają

KARAĆ ZA TO AUTORÓW I BENEFICJENTÓW.

Właściwie trudno nawet pomyśleć o publicznym spoliczkowaniu. Tacy autorzy oszczerstw

NIE MAJĄ PRZECIEŻ ZDOLNOŚCI HONOROWYCH. W NAJLEPSZYM WYPADKU KREDYTOWE.

A to nie to samo.

Chociaż w Artykule 8., punkt 21 Kodeksu Boziewicza jest sformułowanie: “paszkwilant i członek redakcji pisma paszkwilowego” a w punkcie 22 “rozszerzający paszkwile”.

Wypisz, wymaluj, moralność Kalego.

Żadnych Mikołajków!

Aby zdążyć przed dniem Świętego Mikołaja:

Na miłość Boską, nie pozwólmy odzierać się z tradycji. Tego nie żąda od nas ani Unia Europejska, ani żadne z zarządzeń dostosowawczych. Tylko nasze własne małpiarstwo. I skutki wykorzenienia większości narodu.

6 grudnia przypada dzień Świętego Mikołaja Biskupa.

A Święty Mikołaj przychodzi tylko w tym jednym dniu, lub w noc poprzedzającą Święto wkłada dzieciom prezenty pod poduszki.

Nie pracuje u nas aż do Nowego Roku. Natomiast w porze wigilijnej kolacji lub tuż po niej, prezenty pod choinką zostawia Aniołek. To też posłaniec Boży i też nasza tradycja.

Podobno w zachodnich rejonach kraju robi to Gwiazdor (?). Ale to cywil. Tak, jak przez lata importowany Dziadek Mróz.

Co to ma wspólnego z nami?

Szczęśliwych Świąt Bożego Narodzenia życzę wszystkim,

Pozdrawiam, c.d.n.

Irena Dziedzic © 2010 All rights reserved.

Załóż własną stronę internetową za darmoWebnode